30.04.2011 Wreszcie nastąpił oczekiwany wyjazd.
Wczesnym rankiem wszystkie ekipy stanęły na linii STARTU na nekielskim Rynku.
Niestety syrena z Białegostoku odmówiła posłuszeństwa (poprzedniej nocy wymieniono już w niej silnik - silniki już nam się skończyły przed wyjazdem). Wymagała użycia przecinaka i młotka a zebrane konsylium mechaników, które po długich naprawach rozłożyło ręce, stwierdziło że przyczyną nieszczęścia była zamiana węży.
Jednak START odbył się planowo, a naprawiona syrenka wraz z samochodem technicznym i cabriówką dobiła w Świecku, gdzie spotkała się z pozostałymi.
Tuż przed granicą w syrenie bosto Sławka, zapchała się dysza wolnych obrotów.
Po usunięciu usterki syrena zadymiła i pojechała.
Dalsza trasa przebiegała dość monotonnie - jak to na autostradzie (niektórym brakowało atrakcji w postaci awarii) ale nie musieli długo czekać, gdyż w warszawie Czesia pękł wąż wody.
Samochód został transportowany lawetą do najbliższego postoju, gdzie usunięto usterkę i pojechaliśmy dalej.
Do celu dotarliśmy przed 19 i po zakwaterowaniu się w hotelu poszliśmy regenerować siły.
Tego dnia przejechaliśmy 560 km.
Danka
Zapraszam do relacji ze startu - autorstwa arturo ;-) tutaj
1.05.2011
Po śniadaniu w hotelu, ruszyliśmy w trasę. W tym dniu do pokonania mieliśmy 400 km, a naszym celem był prom w Amsterdamie. Jednak nie wszyscy wyruszyli spod hotelu, gdyż syrenka bosto Sławka odmówiła posłuszeństwa, ale że czas nas naglił wciągnięto ja na lawetę i transportowano do kolejnego postoju. Znów zebrało się konsylium mechaników i obradowali nad otwarta maską Syreny szukając przyczyny awarii. Auto nie chciało zapalić i bardzo dymiło. Pierwsze podejrzenie - omylnie została zatankowana ropa (test spalania na chodniku). Testy spalania wykazały, że jest to benzyna z potrójną ilością mixolu. Ściągnięto 25 litrów mieszanki i dolano czystej benzyny. Dalsza trasa przebiegła bezawaryjnie. Na prom dotarliśmy w wyznaczonym czasie, gdzie czekała na nas dziennikarka z portalu internetowego Classic. Po zakwaterowaniu się w kajutach odbyło się zebranie, którego tematem było omówienie przepisów drogowych i zwyczajów kulturowych w Szkocji.
Relacja z Radia Merkury 1.05.2011 godz. 18:00
2.05.2011
Noc na promie przebiegała „spokojnie", ale nie wszystkie żołądki wytrzymały bujanie. Niektórzy nie zaznali za dużo snu, dlatego poranek był dla nich ciężki J. Przed 10 otwarto pokład gdzie zaparkowane były nasze samochody i rozpoczęliśmy rozgrzewanie aut powodując zadymienie górnych pokładów. Po odprawie paszportowej czekała nas bardzo miła niespodzianka - nasi znajomi, Basia i Maciej wraz z dziećmi, byli mieszkańcy Nekli przywitali nas całą rodziną. Aby się z nami spotkać musieli przebyć ponad 200 km. Przy porcie dołączyła do nas również polska rodzina, która przejechawszy 500km, przywitała nas i towarzyszyła nam przez cały dzień. Trasa do Edynburga przebiegała bardzo spokojnie, poza dwoma niewielkimi awariami (Sławkowi zagotowała się woda, a Syrena Mirka na chwilę straciła moc). Pomimo utrudnień związanych z lewostronnym ruchem, dzięki profesjonalnemu pilotowaniu nas na całej trasie przez Piotra i Agnieszkę, w komplecie dotarliśmy do muzeum lotnictwa. Tam podziwialiśmy liczne modele samolotów, mieliśmy okazję do nich wejść, jednak największą atrakcję stanowiła dla nas sala z symulatorami. Stamtąd pojechaliśmy do destylarni Glenkirche, gdzie mieliśmy okazje zobaczyć cały proces produkcyjny whisky. Wizyta zakończyła się długo oczekiwaną degustacją różnego rodzaju trunkuJ Na parkingu przed destylarnią czekali na nas dwaj sympatycy naszego klubu, którzy przyjechali Maluchami. W drodze na pokaz do Edynburga nasi nowi znajomi ułatwili nam przejazd całej kolumny blokując ruch na drodze. Po dojeździe do Edynburga byliśmy bardzo mile zaskoczeni ilością przybyłych Polaków mieszkających w Szkocji. Przywitał nas pan Piotr Kobylecki wraz z Izabelą Brodzińską z Polsko - Szkockiego Towarzystwa Kulturalnego. Spotkaliśmy również dyrektora Teatru Polskiego w Szkocji, pana Tomasza Borkowy - aktora grającego w popularnym serialu „Dom". Po godzinnym pokazie naszych aut udaliśmy się do świetlicy polskiej, gdzie ugościła nas Polonia. Nie obyło się bez polskiego „100 lat" i „Życzymy, życzymy". Pytano nas o przebieg rajdu, historie klubu i z zaciekawieniem słuchano naszych opowieści. Chwile tam spędzone były sympatyczne i wzruszające dla wszystkich obecnych. Na pożegnanie wręczyliśmy rajdowe upominki oraz chleb z herbem nekielskim. Zmęczeni, ale szczęśliwi udaliśmy się do hotelu na zasłużony odpoczynek. Nie wszyscy jednak mieli to szczęście. Jasiu z Suchej Beskidzkiej musiał naprawić wodzik zmiany biegów. W tej naprawie pomogli mu polonijni mechanicy, którzy udostępnili swój warsztat gdzie do późnych godzin nocnych Jasiu usuwał awarię.
Bardzo dziękujemy wszystkim za przywitanie i gościnę oraz za okazaną nam serdeczność i pomoc.
Relacja z Radia Merkury 2.05.2011 godz. 13:00
Zapraszamy na fotoreportaż na edinburgh.com.pl
3.05.2011
Kolejny dzień przywitał nas słoneczną pogodą. Nasze auta odpoczywały, a my około godziny 9 piętrowym autobusem udaliśmy się do centrum Edynburga pod zamek. Przez trzy godziny każdy miał okazję indywidualnie zwiedzić zamek. Punktualnie o godzinie 13 elegancki mundurowy odpalił armatę i z wielkim hukiem pożegnaliśmy zamek. Cała wycieczka udała się do parlamentu szkockiego, gdzie zasiadła w sali obrad. Po wykonaniu pamiątkowych zdjęć mieliśmy czas na zrobienie zakupów oraz poznanie klimatu edynburskich pubów.
Około godziny 21 zebrali się ci, którzy chcieli zobaczyć Edynburg nocą.
Kolorowa kawalkada dziewiętnastu samochodów podjechała tryumfalnie pod podświetlony zamek. Kolejny raz spotkaliśmy się z Mariuszem, którego poznaliśmy w poniedziałek w trakcie pokazu aut. Za wytrwałość w miłości do syren i warszaw otrzymał od nas pamiątkową statuetkę. Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć wyruszyliśmy w drogę powrotną do hotelu ulicami uśpionego Edynburga. Po powrocie z miasta ekipa nr 22 Sebastiana musiała naprawić linkę sprzęgła natomiast syrenka Mirka z Białegostoku straciła pompę wody. Naprawy trwają - zobaczymy co będzie.
Relacja z Radia Merkury 3.05.2011 godz. 12:46
4.05.2011
Jak się okazało nocne naprawy znalazły swój finał dopiero rano. Z dwóch pomp wodnych złożono jedną, która okazała się wybawieniem dla ekipy z Białegostoku. Środa to półmetek naszego rajdu. Dziś w drodze na prom do Holandii zwiedziliśmy kaplicę Rosslin, która wywarła na wszystkich niesamowite wrażenie. Pechowa Syrenka z Białegostoku ponownie musiała usunąć usterkę, tym razem rozregulował się zapłon. Chłopakom z żółtej Syrenki Bosto „skończyło się" sprzęgło i drogę do Newcastle przemierzyli na lawecie. Dwadzieścia kilometrów przed portem niespodziewanie na autostradzie zaskoczył nas ogromny korek. Policja zorganizowała objazd drogami wątpliwej jakości, które sprawiały trudność doświadczonym kierowcom. Z duszą na ramionach spoglądaliśmy na zegarek i dzielące nas kilometry od promu, który wypływał o 17 czasu miejscowego. W ostatniej chwili podjechaliśmy pod terminal i z ulgą wjechaliśmy na prom, który zamknięto zaraz za ostatnią Syrenką. Ponownie zajęliśmy kajuty i o 20 odbyło się zebranie na słynnym już 8 piętrze.
5.05.2011
Kolejny dzień przywitał nas słoneczną pogodą. Po dotarciu do hotelu zostawiliśmy po raz kolejny nasze maszyny i ruszyliśmy komunikacją miejską do centrum Amsterdamu. Tam, po przeszło godzinnej przeprawie łodzią amsterdamskimi kanałami, mogliśmy zwiedzić resztę miasta, posilić się i poczuć holenderski klimat.
Relacja z Radia Merkury 5.05.2011 godz. 8:00 (ucięty początek)
6.05.2011
Kolejny dzień wypełniła nam znana już trasa do Hanoweru, podczas której tym razem zwiedziliśmy galerię Oldtimerów. Zachwyceni mechanicznymi cudami techniki wyruszyliśmy w dalszą trasę, nie zostawiając żadnego z naszych aut w galerii. Już w Hanowerze czekała na nas polonia, która wybierała najpiękniejsze auto rajdu (zwycięzcą została ekipa numer 6 - Urszula i Janusz Bazylów z Krakowa). Ciepłe przywitanie mieszkańców oraz organizatora pokazu, księdza kanonika, spowodowało, że poczuliśmy się jak w domu. Zorganizowano również dla nas posiłek w pobliskiej restauracji, po którym wróciliśmy do hotelu.
Relacja z Radia Merkury 6.05.2011 godz. 7:50
Relacja z Radia Merkury 6.05.2011 godz. 14:04
Relacja z Radia Merkury 6.05.2011 godz. 16:40
7.05.2011
Sobota to finałowy dzień rajdu. Po raz drugi pokonaliśmy trasę prawie 600km. Niestety, 150km przed metą Syrenka Krzysztofa i Ani z Warszawy musiała zając zaszczytne miejsce na lawecie, gdyż silnik odmówił posłuszeństwa. I tak oto grupa ludzi, pokonawszy przeszło 2400km wróciła do Nekli. Prawie bezawaryjnie wjechaliśmy do nekielskiego parku, witani przez mieszkańców, rodziny i sympatyków. Linia mety była dla niektórych symbolem, dowodem, że nie ma rzeczy niemożliwych. Gratulacji i uśmiechów nie było końca. Organizatorzy krótko opowiedzieli o rajdzie, rozdali także statuetki i puchary, między innymi przyznano wyróżnienia wszystkim członkom Elitarnego Klubu Laweciarzy, wybrano najpiękniejsze auto rajdu (załoga numer 18, Damiana Ryttera). Każdy uczestnik otrzymał pamiątkową statuetkę oraz zestaw zdjęć. Po posiłku załogi wyruszyły do hotelu Podstolice na finałowy, ostatni już Rajdowy nocleg.
Relacja z Radia Merkury 7.05.2011 godz. 7:00 (niestety końcówka - nie zdążyłem nagrać :-((
Relacja z Radia Merkury 7.05.2011 godz. 13:00
Zapraszamy też do wstawiania własnych komentarzy - 6 maja system komentarzy został włączony ;-)
Krótka relacja z rajdu w Teleexpresie 2011.05.09 godz. 17:00
Fotorelacje z brakujących dni uzupełnimy w tygodniu. Prosimy o cierpliwość !!!